Biegłem zapominając o przeszłości. Właśnie...to o niej opowiem. Zatem:
Urodziłem się w dziwnym miejscu...w szafie. Moi bracia i siostry rozpychali się straszliwie, kiedy ja, zająłem najcichszy, najmniejszy kąt. W końcu szafa otworzyła się ze skrzypem i zajrzał tam jakiś człowiek i jego dwaj synowie. Patrzyli na mnie, jakby chcieli mnie zjeść. Zapiszczałem cicho i wtuliłem się bardziej w "mój" kąt. Oczywiście, że ja byłem kozłem ofiarnym i mnie wyciągnięto jako pierwszego.
-To samczyk!-powiedział mężczyzna do swojej żony.
-Tato! Dajmy mu na imię Pimpek!-krzyknęli obaj chłopcy.
-Zatem...niech będzie, Pimpek.-odrzekł mężczyzna, gdyż myślał o innym imieniu. Rodzina nazywała się Potomscy, ale mi nie podobało się to nazwisko. Wyobraźcie sobie...Imię: Pimpek, nazwisko: Potomski...Żenujące. Pierwszy chłopak złapał mnie i ze swoim bratem zamknęli się w swoim pokoju.
-Dobrze, przejdziesz testy. Najpierw, czy przeżyjesz upadek z komody.-orzekł jeden z nich i położył mnie na komodę, po czym zepchnął. Poczułem strach. Leciałem w dół, a to wszystko zdarzyło się w takim tempie, że nawet nie zdążyłbym powiedzieć "hej", a już bym spadł. Tak też spadłem. Leżałem nieruchomo, po czym się podniosłem. Później jeszcze mnie zrzucali i zaliczyłem te durne, męczące, tortury, czy, jak oni wolą, testy. Leżałem na ziemi. No i żyłem jako Pimpek Potomski. W końcu dorosłem do obecnego wieku, sprzedano mnie, a tam przyjąłem nowe imię i nazwisko: Last Breath Bloodsnow. Byłem przywódcą psiego zaprzęgu. Prowadziłem 7 psów, razem nas było 8. Kiedy...zgubiliśmy się. Brian Bloodsnow, który powoził wozem, zachorował. Dlatego wyruszyliśmy w podroż. By zdobyć lekarstwo...Kiedy umierał położyłem łapę na jego klatce.
-Przepraszam...nie zdobyłem go, na czas...-zaskamlałem.
Inne psy rozbiegły się, ja też. Znalazłem po jakimś czasie Sforę Wschodu Słońca i przeprowadziłem rozmowę a Alphą. Zostałem przyjęty i rozpocząłem nowe życie.
Urodziłem się w dziwnym miejscu...w szafie. Moi bracia i siostry rozpychali się straszliwie, kiedy ja, zająłem najcichszy, najmniejszy kąt. W końcu szafa otworzyła się ze skrzypem i zajrzał tam jakiś człowiek i jego dwaj synowie. Patrzyli na mnie, jakby chcieli mnie zjeść. Zapiszczałem cicho i wtuliłem się bardziej w "mój" kąt. Oczywiście, że ja byłem kozłem ofiarnym i mnie wyciągnięto jako pierwszego.
-To samczyk!-powiedział mężczyzna do swojej żony.
-Tato! Dajmy mu na imię Pimpek!-krzyknęli obaj chłopcy.
-Zatem...niech będzie, Pimpek.-odrzekł mężczyzna, gdyż myślał o innym imieniu. Rodzina nazywała się Potomscy, ale mi nie podobało się to nazwisko. Wyobraźcie sobie...Imię: Pimpek, nazwisko: Potomski...Żenujące. Pierwszy chłopak złapał mnie i ze swoim bratem zamknęli się w swoim pokoju.
-Dobrze, przejdziesz testy. Najpierw, czy przeżyjesz upadek z komody.-orzekł jeden z nich i położył mnie na komodę, po czym zepchnął. Poczułem strach. Leciałem w dół, a to wszystko zdarzyło się w takim tempie, że nawet nie zdążyłbym powiedzieć "hej", a już bym spadł. Tak też spadłem. Leżałem nieruchomo, po czym się podniosłem. Później jeszcze mnie zrzucali i zaliczyłem te durne, męczące, tortury, czy, jak oni wolą, testy. Leżałem na ziemi. No i żyłem jako Pimpek Potomski. W końcu dorosłem do obecnego wieku, sprzedano mnie, a tam przyjąłem nowe imię i nazwisko: Last Breath Bloodsnow. Byłem przywódcą psiego zaprzęgu. Prowadziłem 7 psów, razem nas było 8. Kiedy...zgubiliśmy się. Brian Bloodsnow, który powoził wozem, zachorował. Dlatego wyruszyliśmy w podroż. By zdobyć lekarstwo...Kiedy umierał położyłem łapę na jego klatce.
-Przepraszam...nie zdobyłem go, na czas...-zaskamlałem.
Inne psy rozbiegły się, ja też. Znalazłem po jakimś czasie Sforę Wschodu Słońca i przeprowadziłem rozmowę a Alphą. Zostałem przyjęty i rozpocząłem nowe życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz