Klatka rozbiła się z hukiem. Na szczęście nikt tego nie usłyszał. Wyprostowałam się. Za długo siedziałam już w tej małej i ciasnej klatce. Kichnęłam ze złości. Byłam wolna, ale... w którą stronę ? Ruszyłam więc w głąb lasu. Moje futro powiewało na wietrze i czasem ocierało się o różne krzaki czy drzewa. Nagle wyczułam jakiegoś psa... nie...dwa psy ! Ruszyłam w ich stronę. Ktokolwiek to był musiał mnie zaprowadzić do pożywienia i nie myliłam się. Dwa psy właśnie polowały na sarnę. Wyskoczyłam do nich, akurat pod pędzącą sarnę. Skoczyłam. Udało mi się dostać do gardła zwierzęcia i przebić je zębami. Po chwili "rodeo" sarna padła. Psy podeszły do mnie, co prawda bardziej przypominały wilki, ale bez wątpienia były psami, a może hybrydami ? Zawarczałam.
~Ja zabiłam- moje !~złapałam za gardło sarny i przeciągnęłam w moją stronę.
~Ta...a my Ci ją naprowadziliśmy ! Nam też się należy !~stwierdził pies.
~Ale ja zabiłam !~pokazałam białe kły psu, ten wycofał się.
~Sarna należy do nas, to nasze tereny i to my ją pierwsi wypatrzyliśmy !~powiedziała biała suczka.~Poza tym co robisz na terenach, intruzie !
~Zwiedzam !~prychnęłam, lecz po chwili dodałam.~To co każdy bezdomny pies o tej porze roku - szukam pożywienia...
Wtedy znów wyskoczył naprzód pies.
~A teraz zmywaj się !~zawarczał w obronie własnej i białej suczki.
~Szybciej ty w podskokach !
Pies odepchnął mnie od sarny. To mnie sprowokowało. Skoczyłam na jego plecy przewracając go i gryząc w kark.
~SPOKÓJ !~Zawyła biała i rozdzieliła nas.
~Dołączasz do sfory ?~zapytała mnie niecierpliwie.
~Niech będzie...
~Jak Cię zwą ?
~Miracle von Immortal Nightmare
~ Ja jestem Lili, a to Last Breath...
Spojrzałam na psa z pod oka. On jednak przyglądał się martwej sarnie.
~ Co do sarny...~zaczęła Lili, musiała zobaczyć jak Last się gapi na zdobycz.~Miracle von Immortal Nightmare weźmie tyle ile da rady zjeść, a my weźmiemy resztę.
Wzięłam tylko łopatkę i zaciągnęłam ją pod duże drzewo z daleka od psów. Tam spokojnie zajadałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz